miastoNS
Portal informacyjny | Nowy Sącz

Jak PiS może stracić władzę – studium przypadku okręgu nowosądeckiego [Felieton]

2 2 867

Na pięć miesięcy przed wyborami parlamentarnymi na dobre rozkręciła się już kampania wyborcza. Zarówno PiS, jak i anty–PiS wytaczają coraz cięższe działa. W naszym okręgu obejmującym oprócz Nowego Sącza – powiaty nowosądecki, gorlicki, tatrzański, nowotarski i limanowski, jak na razie wielkich wystrzałów przedwyborczych nie słychać. Jeśli już to brzmią one odbitym echem pomruków od murów ulicy Wiejskiej w Warszawie…

Czytaj również: Dr Hyde And Mr Jekyll: Panie Handzel! Wróciliśmy… [Felieton]

I takim właśnie echem odbiła się w naszym regionie opowieść gorlickiej poseł PiS o dzieciach narodzonych za pomocą metody in vitro, jako o PRODUKCJI człowieka. Pani poseł była łaskawa taką tezę wygłosić bynajmniej nie przy kawie z koleżankami w restauracji sejmowej, lecz – a jakże – wprost z mównicy sejmowej w trakcie debaty o sytuacji kobiet w Polsce! Poszło na grubo, a opozycja nie omieszkała wykorzystać sytuacji i już zawnioskowała o ukaranie pani poseł do Komisji Etyki Sejmu, nie zostawiając w dziesiątkach komentarzy suchej nitki na wypowiedzi posłanki. Mleko się wylało, przekaz poszedł w świat. Żadne przeprosiny tu nie pomogą.

A jak to ma się do wyborów? Ano tak… W Polsce od listopada 1987 roku metodą in vitro zostało poczętych (lub jak według pani poseł: wyprodukowanych) ponad 100 tys. dzieci. Dzieci te mają nie tylko rodziców (załóżmy, że są to rodziny pełne dla uproszenia rachunków, czyli 200 tys. osób), ale także i babcie i dziadków. Czyli lekko licząc najbliższej rodziny 600 tys. I tym to ludziom pani poseł była łaskawa powiedzieć, że i owszem mają może ukochane, wyczekane i wytęsknione dziecko, ale tak naprawdę jest to PRODUKT (!). Ile z tych osób po takim dictum zagłosuje na PiS. Podpowiadamy. Ani jedna!

Oczywiście można próbować domniemywać, czemu pani poseł wypaliła w ten iście idiotyczny sposób wprost z mównicy sejmowej. Tezy są trzy. Albo była niedysponowana: niewyspana, przemęczona, pod wpływem środków, które mogły się przyczynić do obniżenia koncentracji (nie sugerujemy w żadnym razie, że była najarana, tudzież używała napojów alkoholowych). Opcja nr 2. Możliwe, że dzień wcześniej była na jakieś długiej wycieczce, na której zgubiła rozum (w tym przypadku sugerujemy, aby wrócić do miejsca podróży, aby go odnaleźć). Jest oczywiście trzecia hipoteza, którą aż boimy się przedstawiać. Ale co tam… Może pani poseł jest już piątą kolumną Donalda Tuska, może już gra z opozycją i po cichu wspiera Platformę Obywatelską osłabiając poprzez ośmieszanie swoją macierzystą partę… Jakie by nie były motywy działania Barbary Bartuś, fakt pozostaje faktem – jej działania szkodzą Prawu i Sprawiedliwości! Może z punktu widzenia ulicy Nowogrodzkiej warto byłoby się zastanowić, czy nie dać pani poseł przynajmniej na jedną kadencję odpocząć od uciążliwych podróży do Warszawy i zastąpić kimś innym? Cztery lata przerwy na pewno dobrze by wpłynęły na kondycję zarówno fizyczną, jak i psychiczną obecnej pani poseł…

Drugi przypadek jest zgoła inny, choć efekt będzie tożsamy. Otóż po raz kolejny okręg nr 14 wita na swoich listach w charakterze lidera… spadochroniarza. Za pierwszym razem była to pani profesor Stanisława Okularczyk, którą w Nowym Sączu mało kto widział, a jej głównym wyczynem była natychmiastowa zmiana barw po wyborach z pisowskich na platformerskie! Kolejnym spadochroniarzem był Piotr Naimski. Ten akurat barw partyjnych nie zmienił, ale w naszym mieście niczym się nie wyróżnił, pomijając fakt, że zrobił wszystko, aby PiS wybory samorządowe w Nowym Sączu przepier… doliło. O ilości głosów osiągniętych przez dwóch kandydatów w charakterze liderów listy lepiej nie wspominać. Można je zamknąć w jednym słowie – żenada.

Teraz tego typu eksperymentowi Nowy Sącz (i cała Sądecczyzna) ma zostać poddana po raz trzeci…

Tym razem liderem ma się stać Ryszard Terlecki, szef Klubu Parlamentarnego PiS, wicemarszałek Sejmu, jeden z najbliższych współpracowników prezesa wszystkich prezesów. Postać nietuzinkowa: były hippis, profesor historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, współzałożyciel i naczelny redaktor „Czasu Krakowskiego”, obecnie polityk grający pierwsze skrzypce obozu władzy.

I może wszystko byłoby dobrze, gdyby nie dwa istotne fakty. Otóż pan profesor z samym Nowym Sączem i Subregionem Sądeckim ma niedużo wspólnego (pomijając jego naukowe prace historyczne dotyczące dawnej Galicji). Po drugie wynik wyborczy, który Ryszard Terlecki osiągnął w poprzednich wyborach (w Krakowie) jest delikatnie mówiąc nie!zachwycający. Dość wspomnieć, że z rodzinnego Krakowa wszedł on do Sejmu prawie cudem z ostatnim „biorącym” wynikiem z listy, uzyskując ciut powyżej 10 tys. głosów. Z listy zwycięskiej partii, polityk z pierwszych stron gazet, portali i telewizorów! W milionowym Krakowie! Komentarz wydaje się zbyteczny…

Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością możemy przyjąć, że taki lider na „obcej ziemi” listy nie pociągnie. Co najwyżej ją zdołuje. I nie pomogą tu heroiczne zabiegi Zygmunta Berdychowskiego, który dwoi się i troi, żeby wypromować na swoim portalu kandydaturę profesora.

Ani setki artykułów, ani dziesiątki konferencji i różnej maści eventów sytuacji nie zmienią! Pan profesor jest niewybieralny. Jest tu kur… „ciałem obcym”. Pasożytem, rakiem… Zresztą na każdym tego typu spotkaniu wygląda jakby miał ochotę zaśpiewać refren z kawałka Elektrycznych Gitar „Co ja tutaj robię tu… Uu Uu co ja tutaj robię?”.

Sorry, nie ten klimat, nie to flow. Pan profesor się tu po prostu męczy, co… Widać, słychać i czuć! (też Elektryczne Gitary – jakby kto nie wiedział). Oczywiście z pierwszego miejsca Terlecki mandat weźmie, te kilkanaście tysięcy głosów, jako jedynkowy bonus dostanie, ale nie zmieni to faktu, że nie tylko listy partii nie pociągnie, lecz także jakąś cześć prawicowych wyborców od urn odstręczy.

Tych, którzy mają już dość namaszczonych przez „warszawkę” spadochroniarzy i protekcjonalnego traktowania przez metropolię zapyziałej prowincji. Pozostaną oni albo w domu w dniu wyborów lub też wybiorą świeżość nowości w postaci Konfederacji. Skończy się tym, że PiS zamiast – podobnie, jak w poprzednich wyborach – zgarnąć 8 mandatów, weźmie jeden lub nawet dwa mniej.

Tak po prostu będzie. Nie oszukujmy się…

I to właśnie w ten sposób PiS może stracić władzę: durnymi, stygmatyzującymi wypowiedziami prominentnych swoich przedstawicieli z jednej strony oraz nieprzemyślanymi lub wręcz bezczelnymi decyzjami dotyczącymi o miejscach na listach wyborczych z drugiej.

I to nie pożal się Boże opozycja, której jedynym hasłem wyborczym jest „je..ć PiS” , lecz takie, a nie inne postępowanie rządzącej partii może doprowadzić do jej klasycznego sa-mo-za-o-ra-nia…

Dr Hyde And Mr Jekyll
Fot.: ilustracyjne

 

Komentarze Facebook
Zobacz również
2 Komentarze
  1. Tadek pisze

    Niestety autor artykułu ma rację. Nietrafione decyzję osłabiają PIS w regionie i to słychać widać i czuć. Dodajmy do tego mianowanie Senatora na pełnomocnika okręgu co jest odbierane przez członków PIS jako pstryczek w nos, rozwiązanie struktur okręgowych, mianowanie na gminnych pełnomocników osób delikatnie mówiąc zużytych i kontrowersyjnych w terenie, no i na dokładkę kłótnie członków na szczeblach gminnych, powiatowych i miejskich. Cały obraz. Oj, jeżeli Prezes nie rozpędzi tego towarzystwa to będzie kiepsko i nie dwa a nawet 3 mandaty mniej można przewidywać.

  2. Lucy Fere pisze

    Te przypadkowe samozaorania zakonczą sie masową ucieczką szczurów z tonącego statku. The End 😈

Zostaw odpowiedź