Przez całe moje życie towarzyszą mi choroby, z którymi pewnie będę zmagał się do końca. Na zewnątrz wyglądam bardzo dobrze, aż za dobrze (śmiech)… Ale mało osób ma świadomość, że za tym kryje się często ból i cierpienie – mówi Patryk Wicher. Radny Sejmiku Województwa Małopolskiego, dyrektor Sanatorium MSWiA Continental w Krynicy-Zdroju i szef miejskich struktur Prawa i Sprawiedliwości opowiada miastoNS o swoim życiu prywatnym, politycznym, zawodowym i naukowym.
Czytaj również: Karpacki Festiwal Archeologiczny „Dwa Oblicza”
miastoNS.pl: Jest Pan współinicjatorem grupy My Kochamy Nowy Sącz. Teraz zmieniła, a właściwie rozszerzyła ona swoją nazwę na My Kochamy Nowy Sącz i Małopolską. Czy to wiąże się z rozszerzeniem Pana działalności jako radnego już nie Rady Miasta, ale wojewódzkiego?
Patryk Wicher: Grupa zrodziła się kilka lat temu z inicjatywy ludzi, którzy działali w stowarzyszeniach czy też prywatnie, jako wolontariusze. Dostrzegli oni, że właściwie organizują podobne akcje i łączy ich idea robienia czegoś dobrego dla miasta. Uznali więc, że warto połączyć siły. Z biegiem czasu ta grupa się rozrastała, działając nie tylko na terenie Nowego Sącza, ale i na obrzeżach miasta, a później na terenie całego powiatu. Powoli zaczęły dołączać do nas też osoby z Limanowej, Gorlic. Przełomem w rozwoju grupy były dwa wydarzenia. Pierwsze – to akcja „725 litrów krwi na 725-lecie Nowego Sącza”. W zbiórkę zaangażowali się mieszkańcy całego subregionu sądeckiego, „przelewając” ponad 800 litrów krwi. Za drugie można faktycznie uznać to, że zostałem radnym Sejmiku Województwa Małopolskiego i moje spektrum działań też się naturalnie rozszerzyło.
NS: A jeśli Pan dostanie się do Sejmu, to będzie jeszcze szerzej: Kochamy Nowy Sącz i Małopolskę, i Polskę… Możemy już oficjalnie powiedzieć, że Pana nazwisko znajdzie się na listach Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu?
Patryk Wicher: Mogę mówić o nowych wyzwaniach i planowanych działaniach tu i teraz. Żadne oficjalne decyzje nie zapadły.
NS: To jakie działania przed Panem?
Patryk Wicher: 10 sierpnia My Kochamy Nowy Sącz i Małopolskę włącza się w organizację Saczlove Festiwal – Festiwal Kolorów, imprezy zainicjowanej przez Młodych Aktywnych Sądeczan. W Starym Sączu z kolei przygotowujemy Bitwę Wodną z kinem plenerowym przy stawach. Czekają też na mieszkańców dwa turnieje piłkarskie, jeden w Nowym Sączu, drugi w Kamionce Wielkiej. Od nowego roku szkolnego wraca do życia Sądecka Akademia Pomocy Przedmedycznej, która połączy się z Sądecką Akademią Krwiodawstwa i Transplantologii, prowadząc szkolenia dla uczniów. Tworzy się też zupełnie nowa inicjatywa. Chcemy powołać Klub Charytatywny Ziemi Sądeckiej, który miałby zrzeszać samorządowców, organizacje pozarządowe i ludzi biznesu. Jego celem będzie budowa – oczywiście w perspektywie lat – ośrodka rehabilitacyjnego dla dzieci i młodzieży oraz wioski życia dla autystyków, prawdopodobnie w Starym Sączu. Zbiórki, które będziemy prowadzić, przez następne dziesięć lat przekierujemy właśnie na ten cel. I tak jak sądeczanie darem serca powołali do życia Sądeckie Hospicjum, tak teraz myślimy o tej inicjatywie. Widzimy bowiem, jak często prowadzimy zbiórki dla naszych podopiecznych na rehabilitację. Uzbieramy 20-30 tysięcy złotych, ale te pieniądze szybko się kończą. Dostrzegając potrzebę ciągłej ich rehabilitacji, widzimy sens stworzenia takiego ośrodka.
NS: My Kochamy Nowy Sącz i Małopolskę mocno stawia na zdrowie, dostrzega osoby cierpiące. Myślę, że ma na to wpływ osobiste doświadczenie członków grupy. Panu też nieobce jest cierpienie…
Patryk Wicher: O tym nigdy nie mówiłem, ale w jakiś sposób przez internautów i ich krzywdzące komentarze czuję się zmuszony o tym opowiedzieć. Przez całe moje życie towarzyszy mi kilka chorób, z którymi pewnie będę zmagał się do końca. Na zewnątrz wyglądam bardzo dobrze, aż za dobrze (śmiech)…
Szczególnie, gdy „dopchał się Pan do koryta”. To cytat z komentarzy…
Patryk Wicher: Tak, to częste stwierdzenie. Mało kto jednak wie, że za takim moim wyglądem kryje się choroba, cierpienie. Ludzie lubią wytykać palcami szczególnie tych, którzy odbiegają od ich „standardów” – na przykład osoby otyłe czy niepełnosprawne. Od najmłodszych lat towarzyszyła mi hiperalergia, którą trzeba leczyć sterydami, a te prowadzą do wzrostu tkanki tłuszczowej. Zmagam się również z łuszczycą. Czasami czytam w komentarzach: „Wicher się nie uczesał”, „Zainwestowałby w jakiś grzebień”. Ludzie nie potrafią zrozumieć, że są dni, kiedy nie mogę użyć grzebienia, bo każde dotknięcie głowy wiąże się z ogromnym bólem. Łuszczyca czasami jest w stadium uśpienia, a czasami przybiera formę bardzo rozognioną. Zależy to od wielu czynników: pogody, stresu. Trudno zachować kamienną twarz, nie skrzywić się, gdy często towarzyszy ci ból. Dlatego apelują do komentujących, aby zastanowili się, zanim coś napiszą. Ja się na te niewybredne teksty uodporniłem. Mam w sobie radość życia i optymizm, który sprawia, że się nie poddaję i robię swoje. Ale wiem, że innym takie słowa potrafią złamać życie.
NS: Angażuje się Pan w akcje charytatywne, działa w samorządzie, pracuje zawodowo jako dyrektor Continentalu. Są jednak wakacje! Ma Pan czas na urlop?
Patryk Wicher: W tym wszystkim, co robię, cały czas poszukuję balansu i cieszę się, że udaje mi się go znaleźć. Właśnie wypoczywam z rodziną nad morzem, w Sopocie. Dzień spędzamy z żoną na zabawach z naszymi córeczkami pięcioletnią Marysią i półtoraroczną Aurelią, a gdy dziewczynki pójdą spać, zasiadam przed komputerem i nadrabiam zaległości: odpisuję na e-maile mieszkańców, przygotowuję interpelacje, piszę artykuły.
NS: Artykuły?
Patryk Wicher: Tak. Wciąż bowiem prowadzę działalność naukową i się dokształcam. Niedawno skończyłam studia MBA Public Management oraz z zakresu audytora finansów publicznych. Powoli pracuję również nad moją rozprawą doktorską, którą w przyszłym roku chciałbym zamknąć. Moją głowę zajmują też sprawy, które rozwiązuję jako mediator sądowy. I oczywiście sprawy partyjne. W PiS działam już od 2005 roku – najpierw jako przewodniczący Forum Młodych, a teraz jako szef struktur miejskich. Wszystkie działania, w które się angażuję, to tak naprawdę kontakt z drugim człowiekiem. Może dlatego, że to sprawia mi największą przyjemność, mogę robić te wszystkie rzeczy naraz. Od zawsze towarzyszy mi maksyma, wypowiedziana przez Einsteina: „Tylko życie przeżyte dla drugiego człowieka ma sens”.
NS: Powtarza Pan również inne zdanie: „Rodzina jest dla mnie najważniejsza”. Pana zaangażowanie w sprawy społeczne zdaje się odbywa się jednak kosztem rodziny.
Patryk Wicher: Powtórzę zatem raz jeszcze – rodzina jest dla mnie najważniejsza. Bez względu na ilość obowiązków, zawsze znajduję czas dla bliskich, często łącząc przyjemne z pożytecznym. Jako samorządowiec uczestniczę w różnych spotkaniach z mieszkańcami, w tym zabawach, festynach. Nie ma problemu, by córki mi w tym towarzyszyły. Zwłaszcza, że uwielbiają tańczyć. Często spędzamy też czas na górskich wyprawach, które współorganizuję, udzielając się w PTTK.
NS: Jak żona zareagowała na wiadomość, że może Pan pójść w posły?
Patryk Wicher: Jeśli pojawi się taka propozycja i partia uzna, że jestem godzien zaufania mieszkańców, na pewno zostanie to przedyskutowane w gronie rodzinnym. Na razie nie ma się nad czym zastanawiać.
NS: Czy jest Pan godzien to jedno, a jest Pan gotów?
Patryk Wicher: Kiedy działa się w samorządzie i polityce, to trzeba być gotowym na wszystko. Jeśli taka decyzja zapadnie jestem gotów podjąć wyzwanie i się zaangażować. Ale co się z tym dalej stanie, to już nie zależy ode mnie, ani od partii, ale mieszkańców, którym jestem wdzięczny za dotychczasowe zaufanie, jakim mnie obdarzyli. I tu, i teraz staram się sprostać ich oczekiwaniom jako radny Małopolski. Mogę się pochwalić, że przez ostatni rok, udało mi się wywalczyć dzięki interpelacjom i wsparciu Sądeckiej Izby Gospodarczej, aby w Nowym Sączu powstało w końcu biuro Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Byliśmy jedynym miastem w województwie bez biura MARR-u. Do najważniejszych inicjatyw podjętych przez Sejmik, w których uczestniczyłem, zaliczam też: wsparcie finansowe organizacji zajmujących się bezpieczeństwem, to jest policji, straży pożarnej, Straży Granicznej, OSP, GOPR, TOPR i WOPR, a także wsparcie finansowe dla projektów przeznaczonych dla seniorów (między innymi dla programu Tele Anioł),rozbudowy i przebudowy szpitali, w tym Szpitala Specjalistycznego w Nowym Sączu, rozwoju infrastruktury, projektów społecznych i obywatelskich, konserwacji obiektów sakralnych, rozwoju turystyki, w tym funkcjonowania Szlaku Architektury Drewnianej oraz wparcie idei organizacji w Małopolsce Igrzysk Europejskich. Niezmiernie się cieszę się, że dzięki poparciu powyższych inicjatyw możemy razem z pasją współtworzyć Małopolskę jako region przyjazny dla mieszkańców, otwarty na innowacje oraz szanujący tradycję naszych przodków.
Opr. Angelika Wiśniewska
Materiał info-prom.
fot. Patryk Wicher