Absurdalna sytuacja w centrum Chełmca! Kto za nią odpowiada?
Wjeżdżając do centrum Chełmca mieszkańcy i przyjezdni mogą od pewnego czasu podziwiać szpetną konstrukcję, która witając petentów Urzędu Gminy Chełmiec informuje ich jednocześnie – tędy nie wjedziecie! Skąd tak absurdalna sytuacja w centrum „prawie” miasta? Według niektórych doniesień medialnych, w których sytuację wyjaśniał sam wójt, wszystko przez jednego z mieszkańców, który „przypomniał” sobie o tym, że działka należy do niego i teraz żąda za nią 300 tysięcy złotych. Zapytaliśmy więc o to samego właściciela spornych dwóch arów. Jego relacja diametralnie różni się od tego, co mówią urzędnicy!
Czytaj również: Gmina ma służyć mieszkańcom!
– Jeszcze za czasów, gdy wójtem był Stanisław Poręba, pojawiła się propozycja, bym sprzedał działkę pod parking dla Urzędu Gminy, bo wtedy tych miejsc parkingowych było tu może z siedem. Oczywiście z tej oferty skorzystałem, z zastrzeżeniem, że będę mógł od strony nowego parkingu wjeżdżać na swoją posesję, ponieważ wjeżdżając od ul. Papieskiej, często korkowałem ruch na drodze i skrzyżowaniu. Otrzymałem wtedy pisemną zgodę na wykonanie ogrodzenia i wstawienie bramy wjazdowej i sytuacja była jasna i bezproblemowa – opowiada pan Marian [nazwisko do wiadomość Redakcji], właściciel spornych dwóch arów w centrum Chełmca.
Dlaczego jednak Gmina nie wykupiła od razu tego skrawka ziemi? – Wtedy było to nieuregulowane prawnie. Miała tam powstać zatoczka autobusowa, lecz temat w końcu upadł. Ale działka była przypisana do mojej księgi wieczystej i płaciłem za nią podatki. Nie robiłem jednak żadnych problemów z tego, że była ona wykorzystywana jako wjazd na parking Urzędu Gminy, z racji tego, że Gmina też zezwoliła mi na wykonanie bramy wjazdowej od strony parkingu – wyjaśnia pan Marian.
W którym momencie pojawił się zatem spór o ten jakże ważny skrawek ziemi? – Tuż po wyborach w 2006 roku. Dałem urzędnikom kserokopię pisma podpisanego przez byłego wójta, który zezwolił na wykonanie ogrodzenia i bramy wjazdowej. Wtedy jeden z urzędników powiedział mi, że to nierealne, że nowy wójt, czyli Bernard Stawiarski stwierdził, że żadnego wjazdu tutaj nie będzie. Udałem się więc do samego wójta, próbując wyjaśnić sprawę. Bernard Stawiarski odpowiedział mi, że to pismo, które mam od byłego wójta, to sobie mogę wsadzić, że tak teraz ładnie to ujmę, pomiędzy dokumenty. Co więcej, później zasadzono przed moją bramą tuje, by całkowicie już odciąć mi możliwość korzystania z tego wjazdu. Zresztą do dzisiaj widać, że te tuje są dużo niższe, niż pozostałe – mówi nasz rozmówca.
Rozgoryczony właściciel spornej działki postanowił więc sam uregulować prawnie jej status. Dotarł do dokumentów, z których jasno wynikało, że to do niego należą dwa ary ziemi. Wystąpił więc na drogę sądową z wnioskiem, o wydanie działki przez Gminę Chełmiec, która ją użytkowała. – Urząd Gminy przegrał pierwszą sprawę, a później jeszcze apelację. W lipcu 2017 roku, decyzją Sądu, Gmina Chełmiec wydała mi tę działkę. Urzędnicy próbowali jeszcze w kolejnej już sprawie sądowej udowodnić, że ich inwestycja w tę działkę przekroczyła jej wartość, w związku z czym wnioskowali o samoistny wykup. Sprawa zakończyła się już w 2018 roku, kolejną porażką Gminy Chełmiec i sąd odrzucił jej wniosek. Oczywiście znowu, wszystkie koszty związane z obsługą prawną, wyceną rzeczoznawców, a nawet wynagrodzeniem mojego prawnika, musiała pokryć Gmina, a więc i jej mieszkańcy – dodaje pan Marian.
Co dalej? Jakie kroki podejmie właściciel dwóch arów? – Będziemy domagać się na drodze sądowej od Gminy Chełmiec odszkodowania, za bezumowne korzystanie z działki przez Gminę przez ostatnie 10 lat. Zmusił nas do tego wójt, bo nie planowałem składać takiego pozwu. Jednak wójt w mediach zarzucił mi, że ja chciałem za dwa ary 300 tysięcy złotych, a prawda jest taka, że nie było nawet rozmowy o jakiejkolwiek kwocie za te dwa ary. Dlaczego? Ponieważ ja zwracałem się pisemnie z ofertą sprzedaży, oferując również mój dom na sprzedaż, bo już też mam dość tego sporu i chciałbym się stąd wyprowadzić. Gmina w odpowiedzi, również pisemnie, poinformowała mnie, że nie jest zainteresowana w ogóle wykupem. I skończyła się rozmowa. Było pismo mojego prawnika do Gminy z propozycją polubownego rozstrzygnięcia sprawy i odszkodowania za użytkowanie działki, w którym padła kwota 230 tysięcy złotych. Nie było jednak mowy o żadnej sprzedaży. No ale cel wójta był prosty – przedstawić mnie w mediach w takim świetle, że ja chcę majątek zbić na dwóch arach, że utrudniam wszystkim mieszkańcom życie, bo zależy mi tylko na pieniądzach – tłumaczy pan Marian.
Dlaczego zatem właściciel działki zdecydował się na postawienie barierek odgradzających teren od parkingu? – Nie chciałem robić problemów ludziom, ale musiałem pokazać wójtowi dosadnie, że przez jego decyzję, cierpią mieszkańcy. Gdybym tego nie zrobił w takiej formie, to w zasadzie wójt i tak postawiłby na swoim bez żadnych konsekwencji. Dodatkowo, musiałem zgodnie z prawem odgrodzić ten teren, ponieważ gdybym tego nie zrobił, to Gmina mogłaby stać się samoistnym posiadaczem działki dlatego, że nadal z niej korzystała. Mimo wszystko i tak pozostawiłem tam możliwość przejazdu właśnie po to, by nie utrudniać życia mieszkańcom – kwituje nasz rozmówca.
Dlaczego Gmina Chełmiec nie przedstawiła żadnej oficjalnej oferty kupna za 2-arową działkę? Dlaczego wójt wolał zainwestować w budowę zupełnie nowego wjazdu na parking, zamiast dążyć do porozumienia z właścicielem terenu? Tego nie wiemy! Wójt, mimo naszej prośby, nie ustosunkował się do tej sprawy. Pewne jest natomiast to, że barierki i taśmy ostrzegawcze zagradzające wjazd na parking nie tylko utrudniają życie mieszkańcom, ale też oszpecają centrum Chełmca. Jak widać, nie wszystkim to jednak przeszkadza…
Marek Jaśkiewicz
fot. Marek Jaśkiewicz
Ale jaja – pamiętam na jednej z sesji – chyba w styczniu – Wójt przekonywał wszystkich, że to nie jego wina tylko tego mieszkańca… Pięknie to wygląda Panie Stawiarski – z tego parkingu cały powiat się śmieje – a teraz wyszło przez kogo…
A do tego te kompleksy chłopa wsiowego. Miasta się Benkowi zachciało.
No cóż, znowu ,,hardość” ,,nieugiętość” i ,,wszystko mi wolno” bo nikt mi nie fiknie naszego (?) wójta z Chełmca spowodowały, że zostaną niepotrzebnie wydane podatników pieniądze. Ciekawe czy istnieje w samorządach pojecie szkody ? – w Kodeksie Pracy jest to określone do trzykrotności pensji winowajcy. Trzykrotność uposażenia wójta ( jeżeli okazałby się winny?) to …. dość dużo, lecz niestety nie zrównoważy to strat gminy .