Kiedyś nazywali je „Zemstą Grybowa”, dzisiaj po to piwo ustawiają się kolejki!
Gdy w 2005 roku ojciec Ivan i syn Andrej Chovanec kupili Browar Grybów, byli pełni entuzjazmu. Nie dość, że mogli kontynuować rodzinną tradycję browarniczą, to jeszcze wchodzili na duży i otwarty, polski rynek. Rzeczywistość okazała się jednak nie tak kolorowa, jak sobie wyobrażali. „Zemsta Grybowa”, a nawet „Śmierć z Grybowa” – tak nazywano produkowany wcześniej w Siołkowej złoty trunek i z taką opinią „na dzień dobry” musieli zmierzyć się Słowacy inwestujący na Sądecczyźnie. Zmierzyli się i dzisiaj produkują ponad 1,5 mln litrów piwa rocznie, po które hurtownie ustawiają się w kolejkach. O trudnych początkach, tradycji i zamiłowaniu do piwa i sukcesie marki Pilsweizer rozmawiamy z Andrejem Chovancem, właścicielem grybowskiego browaru.
Czytaj również: Koniec piwa Pilsweizer! Grybowski Browar zmienia nazwę piwa na…
Dlaczego właśnie browar i produkcja piwa?
Już w latach 60. mój dziadek budował browar w Czechach. Podobnie mój ojciec w latach 80. w Związku Radzieckim, czyli całe nasze życie było związane z browarnictwem i piwem. W 2005 r. była okazja kupić browar Grybów na przetargu to zdecydowaliśmy się z ojcem podjąć to ryzyko i nabyć go. Ja jestem już trzecim pokoleniem w naszej rodzinie, kontynuując browarniczą tradycję.
Skąd pomysł, by prowadzić taki biznes właśnie w Polsce?
Nabywając grybowski browar wiedzieliśmy z ojcem, że i do Polski musi przyjść renesans piw z małych browarów regionalnych, tak jak się to stało pod koniec lat 90. w Czechach. No i oczywiście 38-milionowa aglomeracja to bardzo duży rynek, co było dodatkowym argumentem.
Jak wyglądały początki działalności?
Nikt nam nie powiedział, że piwo z Grybowa ma taką kiepską opinię. Nazywano je „Zemstą Grybowa”, a nawet „śmiercią z Grybowa”. W dodatku musieliśmy wymienić maszyny, wyremontować warzelnię i zmienić jakość samego piwa, czyli produkować je tylko z najlepszych surowców. Byłem zmuszony zmienić nazwę browaru i piwa i budować markę od nowa. Kiedy zacząłem jeździć do odbiorców, było bardzo ciężko. Gdy tylko mówiłem, z jakiego browaru jestem, wskazywali palcem na drzwi i kazali się wynosić. Dużo wieczorów spędzałem w browarze przy piwie i mówiłem sam do siebie – co to Andreju zrobiłeś.
Po latach odpowiedź na to pytanie jest już bardzo pozytywna.
Nie poddałem się i powiedziałem sobie, że jak oddam browarowi całe swoje serce, które będzie bić i w moim piwie, to nie jest możliwe, żeby mi się nie udało. Ale trwało to niesamowicie długo, dopóki ludzie zauważyli, że robię to na poważnie. Tak naprawdę dopiero po 10 latach osiągnęliśmy próg rentowności browaru produkując rocznie 9 tysięcy hektolitrów piwa. Obecnie produkujemy już 15 tysięcy hektolitrów, a naszym celem w tym roku jest wyprodukowanie i sprzedaż 20 tysięcy hektolitrów piwa, czyli pierwszej granicy akcyzy w Polsce. Browarnictwo to nie jest biznes na jedno pokolenie ani biznes do szybkiego zarabiania pieniędzy. Ufam, że ludziom smakuje nasze piwo i że ten lokalny patriotyzm do swojego piwa nie zaniknie.
Ile rodzajów piwa dzisiaj produkuje się w browarze i z którego jest Pan najbardziej dumny?
Produkujemy już 20 rodzajów piw, z każdego jestem dumny, ale chyba najbardziej z Portera Galicyjskiego, który dojrzewa długie miesiące, to jest pycha polskiego browarnictwa i z nim chciałem nawiązać do czasów Franciszka Paschka, założyciela browaru, który warzył takiego Portera w XIX wieku.
Stawiacie też na piwa regionalne. Skąd pomysł na produkcję Piwa Krynickie? Czym się charakteryzuje, do czego nawiązuje swoim smakiem?
O piwie Krynickim myślałem już długo, Krynica jest przepięknym miastem uzdrowiskowym i zasługuje na to, by mieć swoje piwo. Krynickie jest piwem dolnej fermentacji 12 Blg ze słodu pilzneńskiego i polskiego chmielu, jest niefiltrowane, czyli zawiera drożdże piwowarskie.
Czym jeszcze zaskoczy nas marka Pilsweizer?
Ufam, że to nie będzie duże zaskoczenie, ale jestem zmuszony zmienić nazwę piwa. Nie udało mi się zastrzec nazwy piwa Pilsweizer po długich latach starań, dlatego też piwo będzie się nazywać Pilsvar, jednak browar wciąż będzie nazywał się Pilsweizer. Nie jest to duża zmiana, ale jest ona konieczna. Nowa nazwa jest już zastrzeżona.
Rozmawiał: Marek Jaśkiewicz
fot. Marek Jaśkiewicz