miastoNS
Portal informacyjny | Nowy Sącz

Pałac Stadnickich w Nawojowej nabiera nowego blasku

0 2 156

W 2013 roku Krzysztof Mańkowski, potomek hrabiego Adama Stadnickiego mówił: – Czeka nas teraz wiele pracy. Chcemy służyć całej społeczności, by Nawojowa stała się – jak za mojego pradziada – znów ważnym miejscem dla regionu. Bo to nie jest tak, że dziś odzyskaliśmy pałac i już jutro tam zamieszkamy. To wymaga czasu. Trzeba zrobić dokładny projekt – bo to jest obiekt, który ma walor historyczny, jest pod ochroną konserwatorską i krok po kroku będziemy tam wszystko rewitalizować.

Każdy kto był lub przejeżdżał przez Nawojowa pamięta, że pałac był sypiącą się i niszczejącą ruderą o którą nikt nie dbał.

Mańkowski słowa dotrzymał, dziś widać jak pałac nabiera nowego blasku. Już teraz można powiedzieć, że będzie piękną architektoniczną perłą w naszym regionie.

Przypomnijmy: Adam Zbigniew Leon Stadnicki – syn hrabiego Edwarda Adama Stadnickiego (1856 – 1885) herbu Szreniawa bez Krzyża i Heleny z Sapiehów (1857- 1942) urodził się 10 kwietnia 1882 r. we Lwowie, zmarł zaś 10 marca 1982 r. w Osoli koło Wrocławia. Wychowywał się w Krasiczynie. Stracił ojca w wieku 3 lat, wpłynęło to znacząco na jego późniejsze życie. Z czasem na jej dalsze kontynuowanie został wysłany do prestiżowych szkół, do V gimnazjum we Lwowie w 1896 roku, a w latach 1901 do 1904 studiował leśnictwo w Monachium. W okresie dzieciństwa i w latach młodzieńczych, wzorem innych ziemiańskich dzieci, wiele podróżował. Były to wyjazdy do rodziny i znajomych m.in. do Paryża, Szwajcarii, Włoch, Holandii. Swoje dobra: Nawojową, połowę majątku Fraina (Vranov) i Neuhausle na Morawach objął formalnie w 1905 roku, jako spadkobierca swojego zmarłego ojca Edwarda Stadnickiego. Adam Stadnicki postanowił podjąć kroki, by ratować podupadłą gospodarczo rodową spuściznę. Będąc osobą wykształconą, opracował program poprawy sposobów gospodarowania i zarządzania kompleksami lasów nawojowskich i należących do wsi Szlachtowa. Jedyną metodą zaradzenia sytuacji było powiększanie majątków leśnych o te zasoby, które graniczyły z jego lasami. Przed zakończeniem pierwszej wojny światowej, majątek jego liczył około 9 tys. ha., jednak był mocno zadłużony. Zakupił za namową Stanisława Tarnowskiego w roku 1909 za kwotę 450 tys. koron Zakład Zdrojowy w Szczawnicy od Krakowskiej Akademii Umiejętności. W swoim aktywnym życiu Adam Stadnicki działał w licznych towarzystwach i organizacjach. Był członkiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Nowym Sączu, Powiatowego Komitetu Narodowego w Nowym Sączu, Zarządu Związku Ziemian w Krakowie, Bezpartyjnego Bloku Ziemian, Okręgowego Towarzystwa Rolniczego, Zarządu Związku Uzdrowisk, Rad Gminnej i Sejmiku Powiatowego w Nowym Sączu, Kuratorium Fundacji Kórnickiej. Był też prezesem Rady Nadzorczej Organizacji Ziemiańskiej oraz założycielem i prezesem Rady Nadzorczej „Składnicy Kółek Rolniczych” w Nowym Sączu. W roku 1928 został wybrany na posła z listy nr 30, czyli Katolickiej Unii Ziem Zachodnich, w okręgu nr 44, który obejmował powiat bocheński, limanowski, nowosądecki i wielicki.

Adam Stadnicki dostrzegał także potrzeby różnych grup społeczności, w której żył. Część swojego terenu (ok.20 ha) przeznaczył na nowy park, przekazał też teren pod budowę szkoły. Jego aktywność nie ograniczała się oczywiście tylko do jednej miejscowości – Nawojowej. W Rytrze wybudował kościół i podarował 11 ha lasów i gruntów dla tamtejszej plebani. W pobliskich Barcicach przyczynił się do powstania domu parafialnego wraz z salką przeznaczoną do zebrań. Dbał również o rozwój i edukację młodych co miało odzwierciedlenie w jego kolejnych działaniach, czyli darowaniu gruntów, materiału budowlanego, a później i opału na zimę, dla szkół, np. w wcześniej już wspomnianej Nawojowej lub Homrzysk oraz podarowanie parceli Związkowi Nauczycielstwa Polskiego „na Sewerynówce”.

Jadwiga Stadnicka (Czartoryska) wspominała: Ojciec lubił tłumaczyć, zwłaszcza chłopcom, życie lasu, jak należy w nim gospodarować, jak go kochać. To samo dotyczyło zwierzyny. Strzelało się tylko do słabych, chorych sztuk.

Hrabia Adam Stadnicki nazywany jest często ostatnim ziemianinem. W wynika to z faktu, iż po II wojnie światowej, w latach 1945-48, utracił cały majątek rodzinny. Wraz z rodziną zmuszony został do opuszczenia pałacu w Nawojowej i przeniesienia się do Osoli, gdzie rozpoczął nowe życie, w którym jego szlacheckie pochodzenie nie pomagało, a wręcz przeszkadzało. Pomimo wielu usilnych prób nie udało się mu nigdy odzyskać na stałe, nawet niewielkiej części zagrabionego dziedzictwa. Zmarł 10 marca 1982 roku i został pochowany w Nawojowej.

Józef Stadnicki był synem Adama Stadnickiego urodził się 16 października 1919 roku w Nawojowej. Jego matką była Stefania z domu Woroniecka. Młody Józef uczył się w latach 1933-1935 w Gimnazjum i Liceum im. Sułkowskich w Rydzynie pod Lesznem. Maturę zdał w 1938 roku w Nowym Sączu.

W czasie II wojny światowej Józef oprócz szlaku przerzutowego organizował schronienie dla osób poszukiwanych przez Gestapo, rozpowszechniał materiały propagandowe, działał jako oficer łącznikowy między oddziałami AK, współdziałał z BCH,  dostarczając im żywność.

– Był swego rodzaju tytanem pracy na obszarach Inspektorackiego podziemia. W bezprzykładnej ofiarności, dzielności, poświęceniu i zdyscyplinowaniu przerastał najtęższych działaczy wśród tutejszego aktywu AK, wspominał Stadnickiego były adiutant Inspektoratu „Strumień”, „Niwa”, kpt. J. W. Lipczewski.

Był współorganizatorem konspiracyjnej szkoły podchorążych. Na terenie Inspektoratu sądeckiego AK kierował  Udostępniał konspiracji sądeckiej należące do niego leśniczówki wzdłuż granicy ze Słowacją. Był też twórcą i kilkuletnim komendantem placówki ZWZ –AK w Nawojowej o kryptonimie „Narcyz”, szefem organizacji pomocniczej, założonej w roku 1941 przez działaczy Związku Ziemian, noszącą kolejno kryptonimy: „Uprawa”, „Tarcza”, „Opieka” – tu używał pseudonimu „Kazimierz”, oficerem łącznikowym i kierownikiem wywiadu w komendzie Obwodu. Poza tym wykonywał setki zadań specjalnych na zlecenie Komendy Głównej i Okręgowej oraz Inspektoratu, a zwłaszcza IV, dla którego wypracował wyjątkowo duże efekty.

Adam Stadnicki wspominał: Tymczasem Józio prowadził niezmordowanie swą akcję w AK. Jeździł swoją „biedką”, wózeczkiem dwukołowym na kółkach samolotowych w góry, dniami całymi w domu go nie było, organizował, aprowizował oddziały w lasach.

Po wojnie Józef został wyrzucony z nawojowej. Zamieszkał w willi „Miła” w Krynicy Zdroju. Jego żona Elżbieta Stadnicka wspominała: Józio był nadzwyczajnym człowiekiem i przede wszystkim niezwykle solidnym. Zdecydował się udać do Warszawy – w swoją ostatnią podróż – by błagać o możliwość wysłania Jędrka na leczenie za granicę. Wytężył wtedy wszystkie siły, żeby przejechać na skuterze z koszem, skonstruowanym specjalnie dla niego z Krynicy do Warszawy. W tym czasie nasz syn leżał bowiem w szpitalu w ciężkim stanie, z otwartymi ranami na nogach, czekając na operację. Minister odmówił udzielenia pozwolenia na wyjazd. Wiedziałam, że mąż ma wrócić w piątek 13 października (1960 r.) i że na noc zatrzyma się u swego brata Pawła. Tego dnia, wracając do domu, mój mąż zginął w strasznym wypadku. Za dwa dni skończyłby czterdzieści jeden lat.

W komunistycznej Polsce mimo starań odmówiono jej przyznania renty po zmarłym mężu.

Józef miał siedmioro rodzeństwa: najstarsza Maria (1912–2003) wyszła za mąż za Stefana Świeżawskiego, profesora KUL. Jadwiga urodzona w 1913 roku została żoną Adama Czartoryskiego, trzecia   sióstr Helena (1914–1977) była żoną Antoniego Mańkowskiego, Anna (1916–2001) po mężu nosiła nazwisko Gostkowska, a najmłodsza Stefania (1917–1979) została żoną Włodzimierza Jasińskiego. Paweł (1925–1996) był żonaty z Teresą Moszumańską. Andrzej (1920–1945) zmarł w wyniku przeżyć wojennych oraz gruźlicy, której nabawił się w niemieckim więzieniu.

Autor i foto: Jacek Zygadlewicz

 

Komentarze Facebook
Zobacz również

Zostaw odpowiedź