Tak to się zaczęło… Czyli problemy komunikacyjne mieszkańców gminy Chełmiec

Jeździły sobie pociągi z Nowego Sącza do Chabówki i z Chabówki do Nowego Sącza. Rozkład jazdy dostosowany był odpowiednio: do godzin pracy i zajęć szkolnych. Z czasem, gdy zdecydowano się na likwidację lokalnych połączeń kolejowych sytuacja uległa zmianie – na gorsze…

Likwidacja linii nie nastąpiła radykalnie – przebiegała stopniowo. Najpierw zmieniony został rozkład jazdy w sposób, że ani ludzie pracujący w Nowym Sączu, ani młodzież dojeżdżająca do szkół nie mogli z pociągów korzystać. Kolejny etap to znaczna podwyżka cen biletów kolejowych, właśnie na tych krótkich lokalnych trasach.

Pasażerowie zaczęli więc korzystać z komunikacji w postaci autobusów. Bilety autobusowe są zdecydowanie tańsze niż kolejowe. Z czasem pociągi zaczęły kursować nieregularnie, raz pociąg jechał, a raz nie. O tym czy pojedzie można się było dowiedzieć na stacji kolejowej o ile była właśnie czynna. A więc te z rzadka już kursujące pociągi stały się oczywiście nierentowne, bo faktycznie niewiele osób nimi jeździło. Ostatecznie pasażerska linia kolejowa Nowy Sącz – Chabówka została zlikwidowana.

Mieszkańcy podróżowali przepełnionymi w godzinach szczytu autobusami, ale te kursowały regularnie, zgodnie z rozkładem jazdy od wczesnych godzin rannych, do późnego wieczora, bo o ile dobrze pamiętam, ostatni wieczory kurs autobusu linii Nowy Sącz – Chomranice z Nowego Sącza był około godziny 23. Komunikacja miejska kursowała także w soboty, niedziele i święta.

Ta komfortowa sytuacja trwała do chwili objęcia stanowiska wójta w Gminie Chełmiec przez Bernarda Stawiarskiego. Z nieznanych przyczyn rozwiązał on umowę z sądeckim MPK. W zasadzie przyczyny były znane, jedną z nich, jak się wydaje był jego osobisty konflikt z prezydentem Nowego Sącza Ryszardem Nowakiem. Wójt tłumaczył swoją decyzję tym, że gminy nie stać na dopłatę do linii autobusowych,a przecież według rankingów, które Wójt tak lubi Gmina Chełmiec zalicza się do jednych z bogatszych w kraju.

Osobiście byłam w budynku gminy w Chełmcu w momencie, gdy rozpoczęła się demonstracja osób przeciwnych decyzji wójta.Wójt nie wyszedł do demonstrujących, lecz zamknął się w swoim gabinecie, którego na wszelki wypadek strzegli wynajęci 'ochroniarze’. Protesty mieszkańców gminy nie zdały się na nic, bo zdaniem wójta przed każdym domem stoi samochód, a jak ktoś nie ma samochodu to może jeździć rowerem…

Do miejscowości położonych na terenie gminy zaczęły jeździć busy, będące w rękach prywatnych przewoźników. Początkowo nie docierały do wszystkich miejscowości, tak, że wiele sołectw było odciętych od świata.W dodatku, ponieważ prywatni przewoźnicy patrzą tylko na zysk busy nie jeżdżą w zasadzie w soboty, niedziele i święta. Z chwilą wprowadzenia busów zaczęły się problemy z przejazdem przez most Heleński, bo ci którzy mieli samochody, nie mogąc już liczyć na komunikację zbiorową, zaczęli faktycznie przemieszczać się samochodami.

W godzinach szczytu, szczególnie w czasie trwania roku szkolnego, busy są bardzo przepełnione, i myślę, że dzięki szczególnej interwencji Anioła Stróża, można zawdzięczać to, że do tej pory nie doszło do jakiegoś poważnego wypadku. Do dotychczasowych problemów komunikacyjnych w gminie doszła budowa nowego mostu na Helenie i początkowy brak zgody wójta na przedłużenie linii szynobusów do Marcinkowic…

Tak w ogromnym skrócie przedstawiają się problemy komunikacyjne w gminie Chełmiec, a przede wszystkim połączeń miejscowości tej gminy z Nowym Sączem. Najważniejsza jest troska o dobro mieszkańców gminy, ale jej widocznie brak u obecnego włodarza Chełmca. Ciekawa jestem jak sytuacja wyglądać będzie we wrześniu…

UD, fot. arch