HFO: Aim High kickboxing – jak przebiegała gala zorganizowana przez sądecką federację?
Ze względu na pandemię koronawirusa wszystkie gale kickboxingu zostały odwołane. Jednak Halny Fighting Organization (HFO) z Nowego Sącza znalazło na to sposób. 13 czerwca zmagania odbyły się w studiu TVP przy Woronicza, bez udziału publiczności, za to z widzami przed ekranami telewizorów dzięki transmisji TVP Sport. Całe wydarzenie komentowali Sebastian Szczęsny oraz Piotr Jagiełło. W walce wieczoru zmierzyli się Michał Gęsiarz i Patryk Radoń.
Czytaj również: Zwycięstwo Sandecji nad GKS 1962 Jastrzębie!
– Chciałbym tam być, chciałbym walczyć. Czym dłużej tutaj jestem i widzę te świetne pojedynki tym bardziej chciałbym już się przenieść do przyszłości i walczyć – powiedział w przerwach między walkami zawodnik HFO, sądeczanin Łukasz Pławecki. W drugiej połowie sierpnia zawodnik będzie bronił pasa mistrzowskiego ISKA. – Ciężko wywalczony pas w maju tamtego roku, nie zamierzam go oddać, mam nadzieję, że Federacja stanie na wysokości zadania i wyznaczy mi równie trudnego zawodnika, bo dzięki temu ten pas ma tak wysoką wartość – dodał Pławecki.
Pierwsza walka to pojedynek Szymona Obroślaka z Jakubem Sycem. Obroślak był liczony już po kilkudziesięciu sekundach na ringu kiedy przyjął potężny lewy sierpowy, ale podrażniony zaatakował i pod koniec doprowadził do knockdownu. Ze względu na wyrównany poziom pozostałych dwóch rund niezbędna była runda dodatkowa, w której lepszym przygotowaniem fizycznym wykazał się Szymon Obroślak, który po niespełna 30 sekundach zakończył pojedynek wysokim kopnięciem. Sycowi musiała zostać udzielona pomoc medyczna.
Drugie starcie: Karol Łasiewicki i Rafał Korczak, kategoria wagowa do 93 kg. Inicjatywę zdecydowanie przejął Łasiewicki i swoją wyższość zaznaczył tuż przed końcem drugiej rundy. Zgodnie z tym na co zanosiło się już od początku trzeciej rundy, potwornie zmęczony Korczak nie był w stanie stawiać skutecznego oporu, najpierw został zamknięty w narożniku, a potem po przyjętym lewym sierpowym poleciał na deski; mimo, iż zdołał się podnieść chwilę później spadł na niego kolejny grad ciosów, po którym sędzia odliczył do dziesięciu.
Trzecia z walk była zdecydowanie najbardziej wyrównana. Zarówno Bartłomiej Domalik jak i Tomasz Konieczny prezentowali dobry poziom kickboxingu, dwóch arbitrów uznało zwycięstwo Domalika, trzeci zasądził remis.
Świetne widowisko zagwarantowały kickboxerki. 32-letnia Marta Waliczek zmierzyła się z młodszą o 10 lat Dominiką Filec. Mimo ostatnich pojedynków głównie w MMA, Waliczek nie zapomniała jak się walczy w kickboxingu i w pierwszej rundzie zdołała doprowadzić do knockdownu dwukrotnie. Sędziowie po trzech rundach jednogłośną decyzją uznali zwycięstwo Marty Waliczek.
Zawodnicy walki wieczoru to Michał Gęsiarz, doświadczony reprezentant Golden Glory, w 2018 roku wywalczył tytuł mistrza Europy organizacji IPTA w formule pro am, a na co dzień mieszka i trenuje w Berlinie. Jego rywal Patryk Radoń startuje w DSF Kickboxing Challenge, a poza Polską trenuje też w Holandii.
Radoń rozpoczął walkę z wysokiego C, już po 11 sekundach jego wysokie kopnięcie znalazło drogę do głowy rywala, w efekcie Gęsiarz stracił równowagę, a widzowie byli świadkami pierwszego liczenia. Walka była niezwykle intensywna i spektakularna, zawodnicy obsypywali się gradem ciosów ale inicjatywę przejął Patryk Radoń, który już w pierwszej rundzie przeprowadzał zadziwiający szturm. Walka odbyła się w formacie 3 rundy po 3 minuty. Pomimo starań Gęsiarza sędziowie jednogłośnym werdyktem przyznali zwycięstwo Patrykowi Radoniowi. Jak stwierdzili komentatorzy „Ta walka to była wizytówką świetnego, światowego K1, co do tego nie ma wątpliwości”.
– Nie chciałem uciekać przed Michałem, naprawdę jest tytan, jest twardy, szanowaliśmy się wczoraj, po tej walce jeszcze bardziej go szanuję – powiedział Patryk Radoń po walce. – Chciałbym tutaj zostać, chciałbym promować to co polskie, żeby ludzie zobaczyli na świecie, że jest dobre – dodał Radoń zapytany o plany na przyszłość.
Autor: Mateusz Michniak
Fot. HFO Kickboxing