Miasto jako biznes. 10 miesięcy Handzla

Mija 10 miesięcy od kiedy Ludomir Handzel został prezydentem Nowego Sącza. Co się przez ten czas zmieniło z politycznego punktu widzenia?

Czytaj również: Biała flaga sądeckiej Platformy

Handzel wygrał wybory z mocnym postanowieniem zmiany w zarządzaniu miastem po 12 latach rządów Ryszarda Nowaka oraz pisowskiej Rady Miasta. Pierwszym krokiem ku temu miało być pokazowe zwolnienie kilku dyrektorów podległych miastu instytucji. Decyzja ta spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem opozycyjnej wobec nowego prezydenta rady, szczególnie w świetle nowych i nie do końca zrozumiałych nominacji, m.in. Marcina Poręby, znanego głównie z nietrafionych sondaży przedwyborczych.

Kolejnym znakiem rozpoznawczym nowego prezydenta miało być bardziej rozsądne zarządzanie budżetem miasta. Handzel, biznesmen mający doświadczenie głównie w sektorze prywatnym, chciał, by miasto funkcjonowało jak przedsiębiorstwo z nim jako menedżerem. Koszty ludzkie za wysokie? Zwalniamy! Szkoła jest za droga? Likwidujemy! Nie powinno to być jednak żadnym zaskoczeniem – przed laty w telewizji regionalnej Handzel komentując strajk pracowników Newagu dość klarownie przedstawił swój ekonomiczny punkt widzenia. A więc drodzy Sądeczanie – widziały gały co brały.

W wywiadzie telewizyjnym, Handzel stwierdził, zastrzegając, że nie jest politykiem i może mówić prawdę i tylko prawdę, że jeśli komuś nie podoba się praca za marne pieniądze, to wyjeżdża zagranicę. Co więcej, nikt nikomu nie każe tu pracować. By Polska mogła nadrobić dystans do Zachodu, to efektem będą niskie płace. Jeśli sytuacja w Newagu się nie zmieni – warto rozważyć przeniesienie zakładu poza Nowy Sącz. Taki neoliberalny punkt widzenia jest bardzo powszechny i jego główną cechą jest traktowanie pracownika jako kosztu, a nie jako człowieka, który swoją pracą tworzy wartość dodaną. Jest to moim zdaniem klucz do zrozumienia prezydentury Handzla.

Prezydent Nowego Sącza jednak zapomniał, że w przeciwieństwie do prywatnego przedsiębiorstwa, w mieście nie jest jedynym rozgrywającym. Ma przeciw sobie nie tylko większość Rady Miasta, ale często i inne podmioty z samorządu terytorialnego. Likwidacja Szkoły Podstawowej nr 1 się nie udała – protest rodziców i nauczycieli okazał się zbyt mocny. Janusza Adamka przez wiele miesięcy nie mógł odwołać z funkcji prezesa Sądeckich Wodociągów, nie wspominając o politycznym wpływie na funkcjonowanie samej największej spółki, do której należą inne sądeckie samorządy. Notoryczny strach przed zwolnieniami sprawił, że ma przeciw sobie miejskie kadry, często tak kluczowe dla dobrego funkcjonowania miasta.

Brak politycznego doświadczenia, a nawet pewna polityczna niezdarność, wyszła również przy otwarciu mostu heleńskiego. Handzel z budową nie miał za wiele wspólnego, jednak postanowił „skraść” show i samemu otworzyć inwestycję w środku nocy, kilka dni przed oficjalną uroczystością, w której mieli udział wziąć parlamentarzyści i inni oficjele. Koniec końców musiał się najeść trochę wstydu, a przy okazji zraził jeszcze bardziej do siebie środowisko polityczne, od którego często uzależnione jest finansowanie miejskich inwestycji.

Przyszłość Ludomira Handzla zapewne rozstrzygnie się w przyszłym roku. Zgodnie z nowymi przepisami, dwukrotne nieudzielenie wotum zaufania organowi wykonawczemu gminy może rozpocząć procedurę odwołania prezydenta w referendum. Wtedy Sądeczanie będą mogli wzmocnić mandat Handzla lub też domagać się nowego politycznego rozdania.

Paweł Kamiński
fot. archiwum