Handzel się rozpędza, czyli obietnic prezydenckich w Nowym Sączu ciąg dalszy [Felieton]

Tak wiemy, trwa kampania wyborcza. Tak, zdajemy sobie sprawę, że integralną jej częścią są obietnice składane przez kandydatów. Tak, nie traktujemy ich zbyt poważnie, gdyż wiemy, że podstawową cechów polityków każdego szczebla jest ich zwyczajowe niedotrzymywanie. Tak, potrafimy w dużym stopniu ocenić, które z nich są realne, a które można między bajki włożyć.

Czytaj również: Panie Handzel, gdzie się podział ten miliard z naszych podatków? [Felieton]

Lecz pomimo tego wszystkiego, cośmy powyżej napisali doszliśmy do wniosku, iż poziom na jakim odbywa się kampania samorządowa w Nowym Sączu przekroczyła wszelkie dotychczas znane nam granice absurdu. Już nawet pal licho te setki, a nawet tysiące biało – niebieskich banerów, z których uśmiecha się do nas twarz umiłowanego przywódcy w towarzystwie swoich akolitów. Jesteśmy też w stanie strawić te obrazy ruder i niszczejących elewacji budynków Starówki szczelnie zakryte olbrzymimi płachtami reklam wyborczych PLH. K… przebolejmy również pojawiającą się przy każdym „wejściu” na jednym z miejskich portali (o ile się nie mylimy to DTS24), informację o tym legendarnym miliardzie złotych pozyskanym przez obecną władzę, której to kwoty nikt do tej pory się doliczyć nie może.

Ale kolejnych wyssanych z brudnego palca opowieści, o następnych planowanych miejskich inwestycjach już nie zdzierżymy. Jakby było mało, że stadion komunalny wygląda, jak wygląda, czyli nie wygląda. Jakby nie straszyła olbrzymia dziura w ziemi, w miejscu gdzie od dawno miały już stać bloki mieszkalne STBSu. Jakby stan kompleksu w Zawadzie nie wołał o pomstę do nieba. Jakby to wszystko  wydarzyło się w jakimś innym czasie i miejscu, prezydent Handzel, jak gdyby nigdy nic dalej dokłada do pieca.

Opowiada, jak on to zbuduje 1000 (tysiąc) mieszkań. Poważnie… Gość zupełnie serio deklaruje, że przez kolejne pięć lat wybuduje 1000 mieszkań! A na dokładkę odbuduje zamek Jagiellonów. A jak komuś jeszcze mało to dorzuci w gratisie Wioskę Indiańską. Naprawdę. Dajemy słowo honoru, facet takie rzeczy odpowiada. Przez ostatnich pięć lata wybudował raptem mieszkań kilkadziesiąt (a może i mniej), a co do zamku to nawet nie ma o czym wspominać. A teraz takie rzeczy… Ma człowiek fantazję i specyficzne poczucie humoru. Wątpliwej jakości, ale jednak, to mu trzeba przyznać.

Ale jeśli tak na żarty, to my na serio proponujemy. Niech pan prezydent ułatwi sobie życie. W kolejnej wizualizacji odbudowy zamku niech umieści w nim 1000 mini kawalerek o dopuszczalnych prawem minimalnych 25 metrach kwadratowych, a na środku dziecińca zaprojektuje wioskę indiańską. Będzie miał trzy w jednym. A jak dorzuci obok wioski jeszcze strategiczną inwestycję w postaci szaletu miejskiego to nawet cztery. A do tego jest spora szansa, że ta awangardowa koncepcja tak zachwyci Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, iż bez zmrużenia oka się na nią zgodzi. Oczywiście budowę może – jak zwykle – poprowadzić firmą Blackbird, która ma już bardzo duże doświadczenie w prowadzeniu miejskich inwestycji. Mieszkańcy Nowego Sącza będą z pewnością z takiego obrotu sprawy zadowoleni, a bez wątpienia zadowolony będzie także kolejny komercyjny bank, który udzieli Nowemu Sączowi kolejnego  – stu lub dwustu milionowego kredytu na tę wspaniałą inwestycję.

I niech pan pomyśli panie prezydencie, wszystko pan zmieści na jednym banerze wraz ze szczegółową wizualizacją. Czyż to nie kusząca perspektywa – kolejny raz będzie miał pan możliwość udowodnić, że się da. Zamek, tysiąc mieszkań, kibel miejski i wioska indiańska w jednym. Zakończona na poziomie 80% zaawansowania prac. Prawdziwa wizytówka miasta. Taką nikt w całej Europie się nie poszczyci. I do tego hasło reklamowe: „Nowy Sącz – miasto niedokończonych budów. Przyjedźcie, zobaczcie, podziwiajcie, jak można wszystko spier…”.

Miłego weekendu.

Dr Hyde And Mr Jekyll
Fot.: ilustracyjne