Nie żyje 41-letni Marek. Kochał zwierzęta, wspierał i pomagał

Autor admin Z dnia 2021-07-07

Gminne schronisko dla psów w Wielogłowach (gm. Chełmiec) poinformowało o śmierci jednego ze swoich wolontariuszy. Mówimy o Marku, który w wieku zaledwie 41 lat odszedł z tego świata. – Pomagał, choć nie oczekiwano tego od Niego. Zarażał śmiechem, pozytywnym myśleniem i chęcią pomagania – dzięki Niemu wiele osób trafiło w wolontariackie szeregi. Kochał zwierzęta. Był specjalistą od trudnych psów… Pogrzeb Marka odbędzie się jutro o godz. 13:00 na Cmentarzu Gołąbkowickim (ul. Lwowska) w Nowym Sączu.

Czytaj również: Zlot młodzieży OHP i ZHP w Starym Sączu

– Trudno w to uwierzyć, ale już jutro pożegnamy na zawsze naszego kolegę Marka, który w całym swoim życiu, z pasją i zaangażowaniem, wspierał, pomagał i kochał. I robił to bezinteresownie. Kochał ludzi. Nigdy nie odmawiał pomocy.

Pomagał, choć nie oczekiwano tego od Niego. Zarażał śmiechem, pozytywnym myśleniem i chęcią pomagania – dzięki Niemu wiele osób trafiło w wolontariackie szeregi. Kochał zwierzęta. Był specjalistą od trudnych psów.

Upodobał sobie te największe. Dla nich zjawiał się w schronisku o szóstej rano, by zdążyć przed codziennym zgiełkiem. Z ukochanym Barrym potrafił znikać na długie godziny… a potem oglądaliśmy filmiki mrożące krew w żyłach, na których Barry biegał samopas i w dodatku słuchał się swojego „pana” bez mrugnięcia powieką.

Marek miał pod swoją opieką dwa psy – schroniskową Jagę i maltretowaną Tajgę; dla Tajgi podjął, wraz z Asią, decyzję o wynajęciu domu, bo nie wyobrażał sobie, by tak duży pies mieszkał w bloku.

Miał 41 lat. Plany. Pasje. Złożone obietnice. Życie. To niesprawiedliwe…

Asiu, Kasiu trzymajcie się mocno, bo życie, choć wredne, nie może Was stłamsić .

Marek Gołaszewski
Po co im Marek po tamtej stronie Styksu? Przecież tu miał jeszcze tyle do zrobienia. Nie ogarniam, nie rozumiem, nie godzę się z tym.