Walka o śmieci i Sandecję! Remis ze wskazaniem [Felieton]

W mijającym właśnie pierwszym wakacyjnym miesiącu dwa wydarzenia wybiją się zdecydowanie wśród całej reszty. Jedno z nich jest, naszym zdaniem, niezwykle przykrą dla obozu ratuszowego porażką, drugie wręcz odwrotnie – bezapelacyjnym sukcesem.

Czytaj również: Zarządzanie a`la Krawczyk [Felieton, tylko dla dorosłych]

Zacznijmy jednak od porażki
Ostatnimi miesiącami Ratusz niezwykle dużo wysiłku włożył w to, aby Sandecja nie utrzymała się w I lidze. Kilkumiesięczne zaległości z wypłatami wynagrodzeń w stosunku do całej drużyny, niepodejmowanie rozmów w sprawie przedłużenia i zawierania właśnie kończących się kontraktów z zawodnikami, zawirowania wobec sprzedaży akcji Klubu (zakończone dodajmy fiaskiem). Czy w końcu wylanie na kilka kolejek przed końcem sezonu trenera Tomasza Kafarskiego, który legitymował się rekordowym stażem pracy z sądecką drużyną, to tego najdobitniejsze przykłady. Jednak się nie udało.

Oczywiście pomogły trochę tzw. sprzyjające okoliczności, bo tak naprawdę decydujący o utrzymaniu mecz z Podbeskidziem dla drużyny z Bielska Białej był meczem o przysłowiową pietruszkę. Awans do Ekstraklasy mieli już zagwarantowany. Dla Sandecji był to mecz o wszystko. I tym razem los się uśmiechnął do biało-czarnych. Na przekór właścicielowi, zawodnicy i sztab szkoleniowy z tandemem Piotr Świerczewski/ Marcin Jałocha stanęli na wysokości zadania. Drużyna z Nowego Sącza pozostaje na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w kolejnym piłkarskim sezonie 2020/21.

Kilka dni po tej klęsce prezydent Ludomir Handzel odniósł jednak spektakularny sukces. Otóż udało mu się przepchnąć przez Radę Miasta uchwałę o podwyżkach cen śmieci. Cała ta operacja miała wydźwięk trochę kabaretowy, choć same jej skutki mają dla mieszkańców wymiar, jak najbardziej poważny. Otóż najpierw na konferencji prasowej sam Handzel wsparty urzędnikiem w randze dyrektorskiej opowiada z pełną powagą, że zaproponowany wzrost opłat jest oparty na wnikliwej kalkulacji, że proponowane są zniżki dla rodzin wielodzietnych (też wnikliwe skalkulowane), że na tle innych samorządów cena nie będzie odbiegać od średniej i że w ogóle będzie przetarg, a spółka Nova świetnie sobie poradzi nawet bez zwycięstwa o cenę, by dosłownie następnego dnia temu słowotokowi osobiście zaprzeczyć wnosząc już na samej sesji Rady Miasta autopoprawkę. Autopoprawkę, w której ta z zegarmistrzowską precyzją proponowana cena 24 zł zostaje obniżona o 20% do złotych 19, a ulgi dla rodzin wielodzietnych ustalone z dokładnością znaną tylko mechanice kwantowej, w wysokości złotych 4, zmniejszone o połowę do złotych 2.

I po takim dictum wydawałoby się, że opozycyjna większość Rady Miasta odeśle projekt uchwały gdzie jej miejsce, czyli do kosza na śmieci. Otóż nic bardziej mylnego. Dziwnym zrządzeniem losu prezydent znalazł w głosowaniu większość podwyższającą cenę śmieci z złotych 7,5 do 19 zł od mieszkańca. Co śmieszniejsze opozycyjny radny, który poparł projekt uchwały był łaskaw stwierdzić, że wzrost cen – przypomnijmy o ponad 150% – jest cytujemy: „opłatą rozsądną i dla systemu i dla mieszkańców ”. Ręce opadają…

Zwycięstwo Ratusza całkowite
I w tej rundzie Prezydent Ludomir Handzel – Miasto Nowy Sącz zapadł więc remis 1:1. Jednak jest to remis z wyraźnym wskazaniem. Bo jeśli okaże się, że występ radnego Krzysztofa Głuca nie był zwykłym wypadkiem przy pracy, chęcią wyróżnienia się wśród pozostałych opozycyjnych radnych lub wynikiem krótkiej pomroczności jasnej to może się wkrótce okazać, że runie ostatnia zapora, uniemożliwiająca uprawianie wolnej amerykanki przez ekipę spod znaku Koalicji Nowosądeckiej. A wtedy Prezydent Handzel okaże się bezdyskusyjnym zwycięzcą, nie tylko w tej rundzie, ale i w całym pięcioletnim meczu.

Dr Hyde & Mr Jekyll
fot. archiwum