miastoNS
Portal informacyjny | Nowy Sącz

Ani mniejszego, ani większego nowego stadionu nie będzie! Zrozumcie to wreszcie Frajerzy! [Felieton] [Tylko dla dorosłych]

2 5 256

Dziś zabawimy się w antycypowanie przyszłości (swoją drogą co za kretyńskie wyrażenie, tak jakby można było antycypować teraźniejszość lub zgoła przeszłość), wróżenie z fusów, tudzież zastąpimy Wróżbitę Macieja. Spróbujemy po ponad roku od objęcia władzy przez ekipę Handzla przewidzieć los z dawien dawna zapowiadanej nowej budowli przy ulicy Kilińskiego. Naszym skromnym zdaniem możemy liczyć na kilka wariantów przyszłych zdarzeń w tej materii.

 

Czytaj również: Sądecka kolej w miniaturze już w sobotę na dworcu PKP

 

Wariant I – czyli gra w „tata wariata” – wydaje się, że w obecnej chwili wariant ten jest właśnie rozgrywany. Usłyszeliśmy o 8 firmach, które chcą wybudować stadion i były łaskawe wypełnić jakieś tam ankiety. Miłościwie nam panujący prezydent  ogłosił na konferencji prasowej sukces wynikający z analiz, spotkań, negocjacji, czy czego tam jeszcze sobie człowiek nie wymyśli polegający na tym, że wybrany POWAŻNY inwestor wybuduje nam stadion za własne pieniądze, z takim małym, wręcz drobniutkim zastrzeżeniem. Otóż na pozostałej części terenu rzeczony inwestor wybuduje dziesięciopiętrowy apartamentowiec, spalarnie odpadów albo jakieś inne składowisko materiałów radioaktywnych. No i oczywiście miasto za stadion zapłaci tylko za jakiś czas np. za lat 10. Albo okaże się, że niestety uzyskanie pozwolenia na budowę z jakiś tam powodów (np. sprzeciwu Wód Polskich) jest w formie odpowiadającej inwestorowi niemożliwe. I nim zdąży się odezwać Rada Miasta, odezwą się spanikowani mieszkańcy blokując budową, a w ostateczności konserwator zabytków, czy ochrona przyrody który pokaże gest Kozakiewicza. Efekt końcowy będzie taki, że tym złym okażą się albo mieszkańcy, albo któryś z urzędów, który na radosną twórczość duetu Handzel@Bochenek nie pozwoli.

Wariant II – czyli wrzutka – przywołany powyżej duet prezydencki zastosuje manewr klasyczny pokazując szanownej radzie miasta projekt budowy rozetapowany np. na lata 4, z którego jasno będzie wynikać, że miasto przez kolejne te lata rok w rok będzie musiało bulić z miejskiej kasy jakieś 25-30 baniek na wiekopomne dzieło panów prezydentów. Oczywiście rada miasta się zapowietrzy, uzna że miasta nie stać (mimo, że urocza pani skarbnik do końca będzie przekonywać, iż budżet stać na taki wydatek), że są ważniejsze potrzeby, że to zadłuży miasto w niebotyczny sposób i tym podobne duperele. Projekt uchwały nie zostanie podjęty, a Handzel@Bochenek ze smutnymi wyrazami twarzy, ze łzami spływającymi po ślicznych licach, zaciśniętymi gardłami w trybie murmurando na dwa głosy wyszeptają : „…no patrzcie jakie skurwysyny, myśmy chcieli, ale oni…”.

Wariant III – czyli mityczna dotacja – ponieważ duetowi Handzel@Bochenek opowiadanie bajek wychodzi nad wyraz dobrze, nie można wykluczyć, że będziemy mamieni opowieściami rodem z Baśni 1000 i 1 nocy. O tym, że miłościwie nam panujący jeździ w pocie czoła co tydzień a to do Krakowa, a to do Warszawy, ba może nawet do Brukseli i już, jeszcze moment, chwila i dotacją na budowę stadionu się znajdzie (np. w tym przebrzydłym PFRze, który nam Wodociągi sprzed nosa zwinął). Dziesiątki spotkań, setki godzin w podróży, tysiące przejechanych kilometrów… Już, już ostatnie szczegóły są dopinane, prosimy o jeszcze minimum cierpliwości, a sto milionów w walizce przywieziemy. Koniec końców okaże się, że ci w Warszawie, Krakowie, czy w Brukseli to też skurwysyny i jak pisał George Brassens „…nie poradzisz nic bracie mój, gdy na tronie siedzi ch…j…”. Wyżej dupy nie podskoczy więc przepraszamy ale to oni, nie my.

 

Po roku od przejęcia władzy przez Handzla, kibice zaczynają pytać o co chodzi? (fot. z 30 listopada 2019 r.)

 

Wariant IV – na przeczekanie – ten wariant wydaje nam się najbardziej prawdopodobny, bo zasadniczo od naszych ukochanych przywódców nie wymaga ani specjalnej finezji, ani zaangażowania. Wymaga tylko uzbrojenia się w cierpliwość i przeczekania pierwszych nieprzyjaznych pomruków zawiedzionej piłkarskiej gawiedzi. W wersji optymistycznej Sandecja spada z ligi szybko i wtedy żadna budowa, czy rozbudowa nie jest potrzebna. Sprawa załatwiona ad hoc. W wersji pesymistycznej Biało Czarne pasy jeszcze chwilę poplączą się po I lidze wiec na szybko buduje się jedną zadaszoną trybunę, pakuje się kasę w podgrzewaną murawę (bo sobie niejaki Boniek ubzdurał, że ma być)  i dalej się czeka.  Aż do skutku, czyli spadku. Oczywiście szczęściu należy pomóc, więc też kurek z miejska kasą powoli, acz systematycznie zakręcamy. Na końcu skurwysynami okazują się prezesi spółki i piłkarze, którzy grać nie potrafią.

Jak już wspomnieliśmy wariant „na przeczekanie” jest nam najbliższy (szczególnie patrząc na przyszłoroczny budżet, gdzie na modernizację stadionu przewidziano astronomiczną kwotę 800 tys złotych, a na samą drużynę ok 3 baniek, co raptem pozwala przetrwać jeden, góra dwa kwartały), choć znając pomysłowość majora, dr., dyrektora, niezależnego eksperta M. Poreby, który z całą pewnością akcję „stadion” będzie koordynował musimy się liczyć z jeszcze innym rozwiązaniem, czyli  jeszcze innym wariantem walenia ściemy. Z utęsknieniem czekamy, co nie zmienia clue sprawy: żaden nowy stadion w Nowym Sączu nie powstanie. Zrozumcie to w końcu, naiwni frajerzy!

Dr Hyde and Mr Jekyll
fot. archiwum (UMNS)

Komentarze Facebook
Zobacz również
2 Komentarze
  1. axxa2312 pisze

    poziom tego artykułu jakbym czytał wpis gimby. Serio? Kogo wy tam zatrudniacie? Jakiegoś dresa z osiedla?

    1. Kasia pisze

      Odnoszę takie samo wrażenie. Przez kontrowersyjne wpisy próbuje się podnieść poziom wyświetleń? Nie tędy droga…

Zostaw odpowiedź