Czy leci z nami zarząd? [Felieton]

Wciąż gęstnieje atmosfera wokół spółki Nova. Po odwiedzinach na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i delikatnie rzecz ujmując nienajlepszych wynikach kontroli, przyszła kolej na spór z Sadeckimi Wodociągami.

Czytaj również: O stadionie Sandecji niestety raz jeszcze [Felieton]

Zarząd tych ostatnich na podstawie przeprowadzonej wizji lokalnej stwierdził, iż spółka Nova przygrywa w przysłowiowe bambuko i nie dotrzymuje warunków umowy wrzucając do rur kanalizacyjnych, co tylko się da. Rezultat: zapchanie kolektora i konieczność błyskawicznych prac interwencyjnych. Konsekwencja: wypowiedzenie umowy na odbiór ścieków ze spółki Nova po upływie dni 20-tu.

Oczywiście był to dopiero początek wymiany ciosów. Na zwołaną przez Zarząd Sądeckich Wodociągów konferencje prasową, na której prezesi usprawiedliwiali konieczność odłączenia Novej od kanalizacji, argumentując realnym zagrożeniem uszkodzenia oczyszczalni ścieków i tym samym zatrucia wód rzeki Dunajec nie wiadomo jeszcze dokładnie czym, ratusz odpowiedział własną konferencją prasową.

Wiceprezydent Bochenek w obecności miłej i sprawiającej bardzo sympatyczne wrażenie dyrektor wysypiska odpadów komunalnych zaprzeczył wszelkim zarzutom, głosząc wszem i wobec, że to czyste kalumnie rzucone na spółkę Nova, zasadniczo sprawa polityczna, a w ogóle wszystkiemu są winne Sądeckie Wodociągi bo….dwa miesiące temu była tam jakaś awaria. Bochenek zakończył wystąpienie w swoim starym, dobrym stylu grożąc sądem za bezpodstawne oskarżenia. (A tak przy okazji, jak tam pozew prezydenta Handzla wobec internautki, która na czacie zadawała niewygodne dla władzy pytania?)

Na takie dictum Zarząd Sądeckich Wodociągów wydał kolejne oświadczenie nazywając zarzuty wobec spółki „gołosłownymi” i podtrzymując swoją decyzje o zamknięciu sieci dla Novej za jakieś już niecałe 10 dni.

Cała ta „zabawa” trwa nadal w najlepsze. Kolejnymi aktorami, którzy niechybnie wkroczą na scenę będą z pewnością kontrolerzy Urzędu Marszałkowskiego, WIOŚ, Wód Polskich a w końcu także policja i prokuratura. I tak będzie to trwało czas jakiś, aż w końcu przyjdą do zapłacenia milionowe kary, a funkcjonowanie samego składowiska odpadów stanie pod znakiem zapytania. Można by rzec, nic nowego, sytuacja, jakiej w ostatnim czasie coraz więcej w dobie sprawowania władzy przez Koalicję Nieudaczników z Mistrzem Wizualizacji na czele.

Z jednym drobnym wyjątkiem. Zaginął nagle zarząd spółki Nova. Po którejś tam części sesji poświęconej sytuacji w sądeckich śmieciach i po wygłoszeniu sławetnego kilkudziesięciominutowego oświadczenia oraz złożeniu życzeń „miłego wieczoru” obradującym radnym zarząd spółki zaginął. W kolejnych odsłonach spółkę reprezentuje tak naprawdę Bochenek – czyli, jakby nie było urzędnik Urzędu Miasta Nowego Sącza i pracownik spółki formalnie do tego nieumocowany (bo nawet nie jest jej rzecznikiem prasowym). Sytuacja i dziwna i symptomatyczna. Dziwna, gdyż prezes Krawczyk w ogóle jak ognia unika wszelkich kontaktów ze światem zewnętrznym, a symptomatyczna, gdyż wydaje się że to nie tylko jego samego decyzja, lecz także (a może przede wszystkim ) prezydenta Handzla.

Mógł on uznać, że ten guru sądeckiego zarzadzania niekoniecznie dobrze poradzi sobie z wieloma pytaniami i wątpliwościami, które pojawiają się ze strony radnych, mediów, czy też zwykłych mieszkańców. Nie mówiąc już o polemice merytorycznej z członkami zarządu Sądeckich Wodociągów.

Tu jednak pojawia się pytanie inne, dużo bardziej doniosłe. Handzel i jego „dobra zmiana” powinien zacząć się zastanawiać nad tym, czy ich wybitny specjalista od gospodarki śmieciowej będzie w stanie odpowiedzieć na pytania, które twarzą w twarz zadadzą mu różnej maści kontrolerzy.

I po drugie, jakie odpowiedzi od niego usłyszą. I czy będę to tylko i wyłącznie odpowiedzi dotyczące kwestii odpadów zielonych na wysypisku i zatkanych kolektorów wodociągowych…

Dr Hyde & Mr Jekyll
fot. facebook, pixabay.com